Zobacz, jak dawniej karano cieleśnie
Korzystając z życzliwości jednej z czytelniczek bloga, pozwalam sobie zamieścić niezmiernie ciekawy tekst jej autorstwa poświęcony karaniu w dawnych czasach (osoba ta pragnęła pozostać anonimowa).
***
Od wieków, a może od samego zarania ludzkości bito powszechnie prawie wszystkich. Oczywiście w różnych celach, to jest po to, by ukarać, odstraszyć, zapobiec, wychować, pouczyć. Sędziowie skazywali przestępców na publiczną karę chłosty, wymierzaną według ścisłych procedur. Biczowali się w odosobnieniu mnisi dla samoumartwienia. Pan chłostał parobka i służącą, mąż żonę, rodzic dziecko, nauczyciel ucznia. Granic wiekowych nie ustalano, a tylko sposób.
W XVIII w. pamiętnikarz Jędrzej Kitowicz, wspominając wymierzanie kary cielesnej uczniom szkółek parafialnych, pisał o takich instrumentach kary jak „rózga brzozowa albo dyscyplina pospolicie rzemienna; u surowszych zaś nauczycieli z sznurków nicianych tęgo spleciona, siedem lub dziewięć odnóg mająca (…), a także, (…) placenta, to jest skóra okrągła, gruba w kilkoro złożona, na dłoń ręki szeroka, na trzonku drewnianym obdłużnym osadzona, którą za omyłki w czytaniu, lub na pamięć tego, czego się nauczyć naznaczono, odmawianiu, bito w rękę (…)”. Bito też i samą dłonią.
Patrząc po narzędziach i po ilustracjach, jakie się zachowały, należy stwierdzić, że nie bito CZYM popadnie i GDZIE popadnie, ale starano się zachować pewien rytuał karania. Chłosta zwłaszcza w szkole i w pracy była w znacznej mierze zinstytucjonalizowana. Rózgi czy specjalne sprzęty – jak się zdaje – były na standardowym wyposażeniu szkół. Najczęściej bito przy świadkach. A na co spadały razy? Jedynie na dłonie i „siedzenie”. To ostatnie bardzo często odkrywano, „co by grubość czy złożoność szat nie łagodziła dotkliwości kary”.
Chcę tutaj zilustrować praktykę bicia w domowo-szkolnym życiu XIX/XX wieku, kiedy tej metody nikt praktycznie nie kwestionował, a jedynie zalecano rozwagę i ostrożność w jej stosowaniu. Dziś takie praktyki są nie do pomyślenia, albowiem od 2010 roku w Polsce obowiązuje całkowity zakaz stosowania kar cielesnych. Bez wątpienia urodzeni w drugiej połowie XX wieku znajdą na poniższych ilustracjach coś, czego niejednokrotnie sami doświadczyli. Ale przyznam, że nie spotkałam nikogo z tej generacji, kto by z goryczą wspominał stosowane wobec siebie kary cielesne. O tempora! O mores!, gdy dziecko może podać rodziców do sądu za klapsa!!! (autor Mar.Saw.)
Poniżej ilustracja opisana „rasowy belfer”.
Poniżej przyrząd do chłostania dorosłych.