Humor z 1905 r. publikowany na łamach „Bociana”
Gdy zbierałam materiały do swoich książek, nie raz natrafiałam na żarty z XIX wieku. Większość z nich miała jedną wspólną cechę, a mianowicie rzadko były śmieszne. W tym przypadku wartością jest jednak nie tylko sam śmiech, ale także możliwość poznania tego, co bawiło naszych przodków. Poniżej teksty z wydawanego w Krakowie pisma satyrycznego „Bocian” z 1905 roku.
Pomyłka
Salomon Afterdnaft właściciel składu bielizny pod firmą „S. Afterdnaft i Ska” został szczęśliwie ojcem. W urzędzie metrykalnym, gdy podano mu książkę, celem wpisania swego nazwiska, w rubryce „ojciec dziecka” roztargniony i przyzwyczajony do podpisywania się nazwą swojej firmy napisał: „Salomon Afterdnaft i spółka”.
Urzędnik, który dobrze znał Afterdnafta ujrzawszy pomyłkę odezwał się do świadków:
– Nic nie szkodzi, my i bez tego domyślaliśmy się.
*****
Autentyczne
Przy ulicy Długiej mieszkał na pierwszym piętrze fryzjer i zarazem golarz N. Ponieważ nie każdemu chciało się wychodzić na pierwsze piętro, interes szedł kiepsko. Przeprowadził się więc od nowego roku do kamienicy obok, gdzie wynajął już mieszkanie parterowe, a w bramie kamienicy, gdzie wcześniej pracował, wywiesił następującą kartkę:
„Od Nowego roku goli się i fryzuje nie na górze tylko na dole”.
*****
Autentyczne
Na zabawie u państwa X w Krakowie wśród gości był także pisarz Michał Bałucki znany z ciętego dowcipu. Po kolacji pani domu zwraca się do M. Bałuckiego, prosząc aby powiedział coś zabawnego. Gdy M. Bałucki udawał, że tego nie słyszy, rzekła przymilając się:
– No powiedzże pan coś dowcipnego, przecież to jest pańskim zawodem.
– Moja pani. – Odzywa się na to pisarz. – Jeżeli zeszliśmy się tu po to, aby oddawać się naszym zawodowym zajęciom, to już zabierajmy się kolejno według rangi towarzyskiej. Panie pułkowniku – rzecze dalej M. Bałucki, zwracając się do siedzącego obok pułkownika artylerii – racz pan wystrzelić z armaty, a potem ja powiem coś dowcipnego.
*****
Na policji
Dwóch mężczyzn zgłasza się na policję po paszporty.
– Gdzie panowie chcecie jechać – pyta komisarz…
– Do Afryki – zaciągamy się w szeregi Boerów.
– A tam po co kochani?
– Ja – odpowiada pierwszy – nie mam nikogo, ani żony, ani krewnych i bardzo lubię wojnę!
– A ja odzywa się drugi – mam żonę, dzieci i teściową i bardzo lubię spokój.
*****
Zegar
Chłop będący na jarmarku w miasteczku, kupił zegar wahadłowy. Gdy przywiózł go do domu, okazało się że nie działa. Nastąpiła narada kumotrów, podczas której uradzono, że to wina wahadła. Udał się więc na drugi dzień chłop do zegarmistrza z wahadłem.
– A gdzie zegar ? pyta zegarmistrz.
– A ostał się doma. – Odpowiada chłop. – Bo zegar dobry, ino wahadło nie chodzi.
*****
Świadectwo
Na prośbę zamieszkałego tutaj Abrachama Afterdufta z drobiem i jajami poświadcza niniejszym wójt i cała rada gminna, że Afterduft ma jaja zdrowe, i że te, które wysyła do Hamburga są rzeczywiście nasze i z naszej wsi pochodzące.
Jan Bryła wójt
Antoni Gruby radny.
*****
Oszczędność
– Żona: Sobie na nic nie żałujesz, mnie natomiast najmniejszego głupstwa kupić nie chcesz, pomimo tego, że cały majątek zawdzięczasz mojemu posagowi!
– Mąż: Właśnie dlatego – mój aniołku. Ja mam bogatą żonę, więc mogę sobie na niejedno pozwolić, ale ty wyszłaś za mąż za ubogiego człowieka i dlatego powinnaś być oszczędna.