Jak w XIX wieku wychowywano małe dzieci?
W XIX wieku kobiety z wyższych sfer raczej nie były dobrymi matkami (choć oczywiście zdarzały się wyjątki). Nie raz brakowało instynktu macierzyńskiego, za to nie brakowało miłości do rozrywek. Często już po kilku tygodniach od urodzenia dziecka powierzały je osobom obcym (niańkom), by samemu poświęcić się sprawom ważniejszym, to jest życiu światowemu. Inne, które czuły się odpowiedzialne za potomstwo i zamierzały angażować w jego wychowanie, nie miały skąd czerpać prawidłowych wzorców. Brakowało poradników, fachowych gazet, a lekarze i pożal się Boże akuszerki głosili „herezje”. Zapraszam do przeczytania fragmentów pamiętnika Anny z Działyńskich Potockiej. Należała ona do tej grupy kobiet, które chciały poświęcić się wychowaniu dzieci. Cóż z tego, gdy brakowało mądrych doradców.
***
***
***
***
***
***
***
Dla wielu kobiet z wyższych sfer dziecko było niczym zabawka, można było chwilę się z nim pobawić, pocałować tu i tam, a potem trafiało w ręce służącej lub niańki. Widok kobiety w fartuchu koło wanienki dla dziecka świadczy o tym, że jest ona służącą.
Poniżej dziecko na kolanach służącej.
Pchanie wózka na spacerze nie do końca pasuje do eleganckiego stroju (przynajmniej w mniemaniu niektórych), nie dziwmy się zatem, że obok szykownie ubranej damy idzie służąca.
Poniżej podobnie. Widzimy na zdjęciu małżeństwo trzymające się pod rękę, a przed nimi służąca z wózkiem.
Białe fartuchy kobiet na zdjęciu poniżej nie pozostawiają wątpliwości, że wózki pchają służące.
Zdarzały się wyjątki i rodzice, którzy z oddaniem poświęcali się wychowaniu dzieci.