O stosunku do służących w XIX w.
Wysokie, arystokratyczne urodzenie zobowiązywało, wymagało przestrzegania tysiąca reguł savoir vivre, w tym „właściwego” stosunku do innych. Spoufalać można było się z równymi sobie. W relacjach z niżej urodzonymi należało zachowywać oględność, tak aby nie zmaleć przez zadawanie się z nimi. Jeżeli natomiast chodzi o służbę, należało ograniczać się do wydawania grzecznych, acz stanowczych poleceń. Nie wierzą Państwo, no to zapraszam do przeczytania fragmentu pamiętnika Anny z Działyńskich Potockiej.
Poniżej rysunek satyryczny Franciszka Kostrzewskiego. Kliknij dwukrotnie, aby powiększyć tekst.
***
***
Założony fartuch na szelkach i czepeczek na głowie nie pozostawia wątpliwości, że oto mamy do czynienia ze służącą. W XIX wieku wszystkie porządnie urodzone kobiety nosiły kapelusze, o czym pisałam już nie raz. Służące nie mogły ich zakładać, ponieważ przeszkadzały w pracy. Nie zmienia to postaci rzeczy, że dla zachowania elegancji jednak coś należało mieć na głowie. Co? Proszę obejrzeć na poniższych zdjęciach.
Na zdjęciu poniżej służące trzymają w ręku przedmioty, które zapewne mają świadczyć o tym, czym się zajmują. A zatem, wymieniając od lewej mamy pokojówkę od przynoszenia „tego i owego”, kucharkę, garderobianą z żelazkiem. Siedząca po lewej stronie kobieta najprawdopodobniej trzyma na kolanach słabo widoczną miotełkę do omiatania kurzu i kota. Co trzyma w ręku kobieta po prawej oprócz pieska, trudno dostrzec.