Zagadka
Proszę obejrzeć poniższy obraz i zastanowić się, jakie elementy życia społecznego przedstawia. Znajdziemy na nim dwie scenki, których nie spotkamy już dziś na ulicach.
Poniżej obraz Jamesa Tissota.
***
Po pierwsze na obrazie widzimy kobietę czytającą gazetę w miejscu publicznym. Kiedy ostatnio widzieli Państwo na ulicy osobę czytającą prasę? Dlaczego takich scenek ubywa wokół nas? Nie chciałabym się powtarzać, więc odsyłam do wpisu:
https://www.lisak.net.pl/blog/?p=9117
Po drugie jakże trudne było życie kobiet z dobrych domów w XIX wieku. Nie wypadało im samym chodzić po ulicach, no chyba, że były to panie zamężne i dojrzałe (tj. będące kilka lat po ślubie). Kobieta młoda, by nie narażać na szwank swojej reputacji, powinna była unikać samotnych spacerów. Jeden z poradników savoir vivre pouczał, że „córki domów dystyngowanych nigdy same nie wychodzą na ulicę”. Pokazanie się w parku czy innym publicznym miejscu wymagało asysty męża, kogoś z krewnych, przyjaciółki, ewentualnie służącej. Maria Estreicherówna wspomina, jak jej ojciec ubolewał, że panna Stefcia Sawiczewska naraża się lekkomyślnie na obmowę, chodząc sama co rano do kościoła Mariackiego (pomimo tego, że mieszkała obok niego).
w: M. Estereicherówna „Życie towarzyskie i obyczajowe w Krakowie w latach 1848 – 1863” Kraków, 1968 r. str. 36
Gdy oglądałam powyższy obraz, przychodzi mi do głowy cytat z Tadeusza Boya – Żeleńskiego opisującego krakowskie planty – „ach te tragiczne pary – matka z córką – obchodzące przez całe lata plantacje, coraz starsze, coraz kwaśniejsze!”. Bo co widzimy powyżej? Córkę wyprowadzaną na spacer przez matkę. I tylko rozmawiać już nie ma o czym. Taki spacer bez ruchu, bez życia, bez odrobiny przyjemności.