Rozważania na temat zbyt krótkich łóżek w XIX w.
Gdy w pałacach i skansenach oglądamy dawne łóżka, nie raz uderza niewielka ich długość. Są mi znane dwie teorie mające tłumaczyć ten fakt. Zgodnie z pierwszą, nasi przodkowie byli niżsi (co jest prawdą), a skoro tak, to i łóżka musiały być mniejsze. Zgodnie z drugą, w dawnych czasach spano w pozycji półsiedzącej. Oba te argumenty wydają się rozsądne, aczkolwiek nie rozwiewają wszystkich wątpliwości. W dawnych źródłach znaleźć można bowiem ślady narzekań samych pradziadków na wielkość mebli do spania, co oznacza, że nawet dla nich były one nie zawsze wygodne. Andrzej Chramiec wspomina, że w chałupie furmana Marcinka Tadziaka w Zakopanem (wynajmującego pomieszczenia letnikom) legowiska były tak niewielkie, że mieszkający tam Landsberg musiał wystawiać nogi za okno, gdy chciał je wyprostować.
(A. Chramiec „Wspomnienia doktora Andrzeja Chramca”, Zakopane 2004, s. 48)
Znam relacje dwóch osób, które potwierdzają, że ich dziadkowie jeszcze w latach 50-tych XX wieku spali na wsi w za małych łóżkach (czyli wzrost nie wszystko wyjaśnia). Radzili sobie układając się na ukos i trzymając nogi na stołku. Problem – jak się zdaje – nie był lokalny. Przeglądając pismo „Puck” z 1877 r. (znajdujące się na stronach Biblioteki Kongresu w Waszyngtonie) znalazłam urocze satyryczne rysunki, pokazujące ile cierpień trzeba było znosić śpiąc w niewygodnym meblu.
„Życzyłbym sobie, by ten piecyk był dalej”, brzmi napis pod poniższym rysunkiem.
Poniższa pozycja niby idealna, gdyby nie fakt, że nogi marzną.
No i co tu począć?