Bójki, spotkania, bale i skandale, czyli o malarstwie XIX w.
Gdy oglądam polskie malarstwo XIX wieku, przychodzi mi na myśl tylko jedno słowo – smutek, a nawet epidemia smutku. Portrety, krajobrazy, sceny historyczne, batalistyczne, symboliczne… Tego stanu rzeczy nie zmieniają pojedyncze dzieła, takie jak np. „W altanie” A. Gierymskiego, czy „Kołomyjka” T. Axentowicza. Brakuje tej cudownej lekkości bytu (parafrazując tytuł jednej z książek M. Kundery), jaka towarzyszyła twórczości malarzy zagranicznych. Jakiej? Zapraszam do obejrzenia poniższych dzieł.
Jako pierwszy obraz belgijskiego malarza Charlesa Hermansa pt. „W dół”. (Royal Museum of Fine Arts, Bruksela, Belgia)
Gdy jedni wracają do domu z nocnej zmiany, inni właśnie kończą zabawę. Obraz ten zatytułowałabym „Spotkanie o świcie”. Bolesne zderzenie dwóch światów.
Kliknij, aby powiększyć.
Poniżej kolejny obraz tego samego malarza pt. „Bal maskowy”. (Chimei Museum, Tainan, Taiwan)
Kliknij, aby powiększyć.
Poniżej obraz Edwarda Maneta pt. „Koncert w ogrodzie Tuileries” z 1862 r. (National Gallery, Londyn, Wielka Brytania)
Kliknij, aby powiększyć.
Poniżej obraz angielskiego malarza Williama Powella Fritha z 1883 r. pt. „Oglądanie Królewskiej Akademii”. (Royal Collection Trust, Londyn, Wielka Brytania)
Kliknij, aby powiększyć.
Poniżej kolejny obraz tego samego malarza z 1854 r. pt. „Piaski Ramsgate”. (Royal Collection Trust, Londyn, Wielka Brytania) Cóż za cudowna scenka rodzajowa. W połowie XIX w. większość przedstawicieli wyższych sfer chodziła na plaże, by… obserwować widoki, czytać, rozmawiać, ale nie pływać. Wynikało to z faktu, że niejedna kobieta kąpanie się w morzu uważała za naruszające wizerunek prawdziwej damy (choć zdarzały się wyjątki).
Kliknij, aby powiększyć.
Poniżej kolejny obraz tego samego malarza pt. „Dworzec kolejowy”. (Royal Collection Trust, Londyn, Wielka Brytania)
Kliknij, aby powiększyć.
Poniżej obraz francuskiego malarza Augusta Toulmouche’a z ok. 1870 r. pt. „Pocałunek”. (miejsce przechowywania nieznane) Widzimy na nim całującą się parę w karnawałowych strojach.
Poniżej obraz angielskiego malarza Dawida Comba Adamsona pt. „Popołudniowa herbata”. (Dundee Art Gallery and Museum, Dundee, Wielka Brytania)
Kliknij, aby powiększyć.
Poniżej obraz francuskiego malarza Jana Berauda pt. „Francuska kawiarnia”. (kolekcja prywatna, nieznany rok powstania) Oto kobieta siedzi w tzw. „śpiewającym lokalu”, w którym kuso ubrane panie wywijają nogami. W naszym kraju tego typu wizyta dobrze urodzonej damy byłaby nie do przyjęcia.
Poniżej kolejny obraz tego samego malarza pt. „Sprzeczka na korytarzu opery” z 1889 r. (Musée Carnavalet, Paryż, Francja)
Kliknij, aby powiększyć.
Także w Polsce po spektaklu czy występie panowie zachodzili do garderób artystek, by poznać je bliżej, pochwalić talent i zaprosić na kolację, w nadziei, że stanie się ona początkiem dłuższej, aczkolwiek sekretnej znajomości. Może i nie byli najmłodsi, mieli nadwagę i łysinę, ale jednocześnie grube portfele. Tymczasem aktorki i tancerki chronicznie cierpiały na brak pieniędzy. Do takich spotkań nikt z wyższych sfer nie przyznawał się, był to temat tabu. Namalowanie w naszym kraju obrazu o tej tematyce skończyłoby się zapewne skandalem i posądzeniem o godzenie w dobre imię rodziny. We Francji było inaczej. Poniżej kolejny obraz Jeana Berauda pt. „Za kulisami opery” z 1889 r.
Kliknij, aby powiększyć.