Cudowne malarstwo niemieckiego biedermeieru. Portret życia rodzinnego
Proszę zamknąć oczy i wyobrazić sobie polski portret z XIX w. Niech zgadnę. Mają Państwo przed oczami damę w eleganckiej sukni, o nienagannej fryzurze i urodzie (poprawionej ręką malarza), na tle okazałego wnętrza… I nie są Państwo w błędzie. Tak zazwyczaj wyglądają na płótnach możni, którzy poprosili o uwiecznienie. Gdy zaczniemy od tego prostego zabiegu, o który prosiłam, łatwiej będzie zdać sobie sprawę, jak odmienne jest malarstwo niemieckiego i austriackiego biedermeieru od tego, które rozwijało się w naszym kraju. Oto mamy przed sobą obrazy, które niczym sceny z filmu przenoszą nas do domów pierwszej połowy XIX w., a jednocześnie są portretami.
Co to był ten biedermeier?
Biedermeier – styl w sztuce, który rozwinął się w Europie Środkowej, głównie w Niemczech i Austrii, a także krajach z nimi powiązanych w okresie pomiędzy 1815 a 1848 rokiem. W krajach niemieckojęzycznych był czymś więcej niż tylko kierunkiem w sztuce czy meblarstwie. Był prądem umysłowym połączonym z kultem rodziny i spokojnego życia mieszczańskiego. Jak mawiał cesarz Franciszek „zachowaj jedność rodziny i traktuj ją jak największe dobro”. Ideologia ta znajdowała odzwierciedlenie nie tylko w literaturze, ale także malarstwie.
Na portretach niemieckich i austriackich malarzy, które chcę Państwu pokazać, nie ma drogich sukien, wystawnych wnętrz, okazałej biżuterii. Bo nie to powinno być najważniejsze w życiu porządnego obywatela. Jest za to rodzina, krzątanina wokół spraw życia codziennego, ciepło. Ot matka trzyma na rękach dziecko, inne tuli się do nogi ojca. Gdy stoi się przed malarzem, nikt nie jest najważniejszy. Z tego też powodu na portrecie jest i ojciec, i matka, i dzieci (w Polsce w tym czasie przeważają portrety jednoosobowe).
A zatem zapraszam do podróży w czasie przez cudowny świat życia rodzinnego pierwszej połowy XIX w.
***
Poniżej obraz niemieckiego malarza Karla (Carla) Begasa przedstawiający artystę z rodziną (ze zbiorów Wallraf–Richartz Museum w Kolonii). Widzimy na nim żonę trzymającą w ręku płótno, córkę cerującą jakąś koronkę. To są zajęcia dla przykładnych kobiet.
Poniżej portret rodzinny Karla Reinecke (ze zbiorów Muzeum Historycznego Hanoweru, brak bliższego opisu). Prezentowanie się na tle wiszących na ścianach portretów osób bliskich to częsty motyw omawianych tu obrazów.
***
Poniżej praca Johanna Passini z 1843 r. przedstawiająca cesarza Austrii Franciszka II Habsburga wraz ze swoją rodziną (ze zbiorów Vienna Museum w Austrii).
Kliknij, aby powiększyć.
***
Podobny kierunek odnajdujemy w malarstwie duńskim. Poniżej podwójny portret z 1849 r. duńskiego malarza Wilhelma Marstranda przedstawiający kupca Christophera Hage wraz z żoną. Widzimy na nim małżonków nie na tle wytwornych wnętrz, ale w miejscu pracy. Daje to okazje do zobaczenia, jak w XIX w. wyglądał gabinet kupca. Tytuł brzmi „Czy mogę pożyczyć te dwa brązowe konie?”. Obraz ze zbiorów Nivaagaard Museum w Danii.
***
Poniżej obraz anonimowego malarza doskonale wpisujący się w nurt niemieckiego biedermeieru (ze zbiorów domu aukcyjnego Michael Zeller, datowany przez dom na 1840 r.). Widzimy na nim dziecko tulące się do kolan matki. Motyw przytulania, trzymania się za ręce jest częsty na tego typu obrazach.
***
Poniżej obraz niemieckiego malarza Edwarda Gaertnera z 1843 r. przedstawiający rodzinę bogatego ślusarza w salonie (ze zbiorów Märkisches Museum w Berlinie). I znów motyw matki trzymającej dziecko na ręku.
***
Poniżej obraz austriackiego malarza Friedricha Amerlinga z 1837 r. (ze zbiorów Muzeum Belvedere w Wiedniu). Widzimy na nim Rudolfa von Arthabera z dziećmi.
Szal rzucony niedbale na oparcie kanapki, na niej jakaś książka, rysunek, na podłodze rakieta do gry. Jednym słowem mały bałagan. Jakże odległy jest to wystrój wnętrza od tego, który znamy z portretów powstających w naszym kraju. I znów motyw dziecka tulącego się do rodzica.
***
Poniżej obraz austriackiego malarza Petera Fendi z 1839 r. pt. „Wieczorna modlitwa” (ze zbiorów muzeum Albertina w Wiedniu).
I znów zabawki porozrzucane po dywanie, niedbale leżący szal na ramieniu fotela. W życiu nie są najważniejsze drogie żyrandole, atłasy zdobiące idealne wnętrza, ale rodzina.
***
Podobny kierunek w malarstwie rozwijał się w Danii. Poniżej obraz duńskiego malarza Wilhelma Marstranda z 1836 r. (ze zbiorów National Gallery of Denmark w Kopenchadze, Dania).
Kliknij, aby powiększyć
***
Poniżej obraz duńskiego malarza Wilhelma Bendza przedstawiający rodzinę Raffenberg (1830 r., ze zbiorów National Gallery of Denmark w Kopenhadze, Dania).
***
Należy podkreślić, że obok rodzinnych portretów zbiorowych (pokazanych powyżej) malarze duńscy, niemieccy i austriaccy tworzyli też portrety tradycyjne (jednoosobowe).