Dentysta w XIX w. Czyli o usługach kowali, karczmach i placach
Przez całe stulecia wyrywaniem zębów zajmowali się kowale. Nie raz znajdziemy ich na starych ilustracjach przedstawiających sceny usuwania zębów.
***
Na satyrze poniżej wiszące podkowy na ścianie, porozrzucane narzędzia i rozpalony piec mówią wszystko.
***
Poniżej satyra (akwaforta) z ok. 1812 – 1817 r.
***
W Zakopanem jeszcze na początku XX wieku wielu górali wolało usługi prostego kowala, który miał zawsze przy sobie dentystyczne obcążki owinięte w prawie czystą szmatę. Zabieg przeprowadzano przed karczmą u Wnuka. Miejsce to doskonale nadawało się do takich „operacji”. Jakby nie było, pacjenta najpierw należało znieczulić gorzałką, a i kowal lubił się napić dla pewniejszej ręki. Po takim przygotowaniu wychodzono na podwórze, wyrywano, co trzeba, po czym wracano do środka, by opić pomyślny przebieg sprawy. Na usługi kowala Nitonia nikt nigdy nie narzekał. I trudno się dziwić, był on człowiekiem niemal wykształconym w swoim fachu, bo podczas I wojny światowej asystował felczerowi.
(A. Lisak „Sielankowanie pod Tatrami. Życie codzienne i niecodzienne Zakopanego w XIX w.” Wołowiec 2019 r., s. 94)
***
Poniżej fragment obrazu Johannes Lingelbach z 1651 r. przedstawiający włoski rynek i specjalistę od rwania zębów.
Kliknij, aby powiększyć.
***
Poniżej fotografia stereoskopowa i urocza scenka rwania zęba na ulicy. A wszystko na oczach tłumu ciekawskich.
Kliknij, aby powiększyć.
***
Dentyści w XIX w.
W XIX w. obok kowali działali także dentyści, o czym świadczą ogłoszenia prasowe.
Po raz pierwszy do reklamy dentysty udało mi się dotrzeć czytając „Gazetę Krakowską” z 1815 r. (nr 6, dodatek). Ogłasza się w niej człowiek wszechstronny, albowiem chirurg, dentysta, specjalista od kiły, bandażowania i usuwania nagniotków. Powiem krótko, albo chodzące złoto, albo szarlatan.
***
Poniżej anons z „Kuriera Warszawskiego” z 1838 r. nr 171.
***
Na ilustracji poniżej proponuję zwrócić uwagę na nóżki pacjentki, a także na sztuczną szczękę leżącą na stoliku. Grube książki na półkach mówią wszystko, rwący zęba nie jest byle kim – fach ma w ręku. Może wzrostu nieco brakuje, ale od czegóż są krzesełka i podeściki? A do tego pies w zakładzie dentystycznym.