Sale balowe Krakowa w XIX w. – sala Knotza i Hotelu Saskiego
Gdy w 1795 r. Kraków stał się częścią zaboru austriackiego, zaczęli przyjeżdżać do miasta funkcjonariusze austriaccy, przemysłowcy, handlarze szukający szybkiego zarobku. Był wśród nich bogaty kupiec winny z Węgier Maciej Knotz, który w 1796 r. przyjął prawa miejskie.
(J. Bieniarzówna, J. Małecki „Dzieje Krakowa” T. 3, Kraków 1979 r., str. 11, 12)
W 1801 r. kupił on dwa budynki na rogu ulicy św. Jana i św. Tomasza, które już w 1802 r. przerobił na oberżę zwaną „Pod Znakiem Króla Węgierskiego” (według innej wersji „Pod Królem Węgierskim”). Dzięki temu – mając doświadczenie w imporcie i handlu winami – mógł liczyć na łatwy zbyt swoich trunków. Na parterze znalazła się powozownia, na piętrze sala balowa. W drugim budynku urządzono pokoje gościnne.
Słowo oberża może być mylące. Dziś ma ono raczej negatywne konotacje, większości kojarzy się z lokalem niższej kategorii. Inaczej było w pierwszej połowie XIX w., kiedy to – bywało – że stosowano je zamiennie z hotelem. Dopiero później hotelem zaczęto nazywać to, co miało zdecydowanie wyższy standard.
Poniżej budynek przy ul. Jana 6, w którym mieściła się oberża M. Knotza.
W 1818 r. M. Knotz dokupił kolejne zabudowania, tym samym stał się właścicielem całego ciągu domów od ulicy Jana do ul. Sławkowskiej. W latach 1820 – 1821 dokonano zmian architektonicznych – zostały one połączone i przebudowane w duży kompleks, który później nazwany został Hotelem Saskim.
(źródło: https://www.jazon.krakow.pl/koscioly/index.php?name=nmpnazlobku&menu=sm, J. Bieniarzówna, J. Małecki ibidem s. 12, 129)
Poniżej wzmiankowany wcześniej Hotel Saski przy ul. Sławkowskiej w Krakowie (pocztówka z 1914 r.).
***
Sala balowa znajdująca się w budynku zakupionym przez M. Knotza od samego początku pełniła ważne miejsce spotkań, balów i innych wydarzeń istotnych w życiu miasta. Przykładowo „Ruski Inwalid” z 1819 r. (nr 59) donosi o dwóch występach teatrów amatorskich w tym właśnie miejscu na cele dobroczynne. Spektakl oglądało aż 546 osób, co świadczy o rozmiarze pomieszczenia. Także tu w 1866 r. rada miasta wybrała pierwszego prezydenta Józefa Dietla.
***
Przepiękny obraz sali balowej w budynku Knotza pozostawił w swych wspomnieniach Kazimierz Girtler. Pod rokiem 1840 pisał, że była to największa w Krakowie sala, a sam budynek nazywał jeszcze oberżą (choć później będzie zwany już hotelem). W okresie balu:
„sam zajazd przez całą od Rynku ulicę był iluminowany, sień przejezdna ozdobnie przybrana, a schody roślinami i dywanami strojne. Dzwon u schodów dawał znak w górę liczbą uderzeń, ile dam lub ilu panów wchodzić ma do salonu, iżby wcześniej zapewnić im honory przy wejściu.
Salon niepospolicie wyglądał, obity od chóru aż do dołu karmazynowym adamaszkiem w złocone ujętym listwy. Między oknami i drzwiami, w każdej przestrzeni, największe, jakie były w mieście, jaśniały zwierciadła; wkoło salonu (tj. sali balowej – przypis A.L.) estrada, czyli podwyższenie, na którym dwa rzędy ławeczek biało obitych ustawiono dla dogodności dam, iżby z góry na tańczących swobodnie spoglądać mogły. Oświetlenie jak najjaśniejsze było, nie brakowało bowiem w salonie Knotza wiszących u sufitu licznych a wielkich świeczników (…).
Prześliczny był też gabinet dla dam. Z góry od środka sufitu przez złocone antaby przechodził fałdzisty muślin, opięty potem po ścianach antaby przechodził fałdzisty muślin, opięty potem po ścianach, okryty różowego koloru atłasem; u góry zwieszona lampa o wielu promieniach taki blask rzucała, że nawet szkła brylantami się zdały, za to też każda podejrzana piękność mogła się tam przekonać o swej wartości. Ogromne dwie toalety zapełnione wszelkiego rodzaju pachnidłami, kosmetykami i wykwintami – czekały na piękne panie, a wielkie mnóstwo przeróżnych potrzeb (od rękawiczek do trzewików) mieściła poza tym budoarem będąca garderoba, której w gotowości na usługi strzegła starsza panna służąca z kilku młodszymi.
Z drugiej strony wielkiego salonu prowadziły podwoje do salonu gry (dla panów – przypis A.L.), tam posadzka całkowicie pysznymi dywanami okryta, a ściany najpiękniejszymi, jakie miał Kraków, obrazami od góry do dołu. Wielkie to też było ubliżenie sztuce, aby płody jej mistrzów mieścić tam, gdzie im najmniej było właściwie, gdzie na nie nie zwracano z poszanowaniem oka, bo gracze, jak gracze, nurkowali wzrok w kartach, a pragnący coś obaczyć nie mógł dostąpić bliżej, tak miejsce było zaparte zielonymi stolikami. Wyglądało to prześlicznie, ale jak poniewierało sztukę, tak było marnotrawstwem gustu.
Za tą salą szły jeszcze przybrane pokoje z wielką elegancją, gdzie wszelkiego rodzaju jedzenie, trunki i co tylko sztuka cukiernicza utworzyć mogła, znajdowało się. Służba złożona z najurodziwszych ludzi, ubranie jej było paradne: czerwone fraki na szwach suto srebrnymi galonami szamerowane (…). Było tych ludzi dwunastu do posług, bo gratis podawano herbatę, lody i cukry dla dam; reszta podawana była na skinienie, lecz za zapłatą.”
(Kazimierz Girtler „Opowiadania” Kraków 1971 r., t. II., str. 95, 96)
***
Po raz pierwszy na wzmiankę w prasie lokalnej na temat oberżysty (jak go określono) M. Knotza natrafiłam pod 1806 r., kiedy to „Gazeta Krakowska” (nr 22) donosi o wydaniu przez niego balu, z którego dochód został przeznaczony na cele dobroczynne.
„Gazeta Krakowska” z 1811 r. (nr 51) donosi o dość osobliwej zabawie wieczornej organizowanej przez J. Vogela przeplatanej muzyką, oraz doświadczeniami fizycznymi i chemicznymi. Istne poplątanie z pomieszaniem.
Były też oczywiście doniesienia o balach.
Bardzo ciekaw informację znajdujemy w „Gazecie Krakowskiej” z 1819 r. (nr 5), która informuje, że oto Towarzystwo Praktycznego Rolnictwa otworzyło w 4 pokojach domu pana Knotza na drugim piętrze resursę, czyli „schadzkę rolniczo – literacką„, a mówiąc dzisiejszym językiem klub towarzyski. Jak dalej donosi dziennik, będzie tu można czytać książki, „pisma peryodyczne”, grać w bilard, a także „znajdować (…) inne przyjemności”. Miejsce miało służyć „przystojnej zabawie, zbliżeniu osób” oraz „nabyciu świeżych wiadomości”.
***
Nie wiadomo, kiedy dokładanie doszło do przekształcenia oberży Knotza w Hotel Saski. Różni autorzy podają różne daty w dodatku niepodparte źródłami, stąd trudno się do nich odnieść. Po raz pierwszy w prasie krakowskiej adnotację o Hotelu Saskim odnajduję pod 1854 r. (nr 251), kiedy to na łamach „Czasu” podawana jest lista gości przyjeżdżających do hoteli Krakowa.
Nie wnikając w kłopotliwą kwestię dotyczącą daty, jedno można stwierdzić z całą pewnością. Tradycja hucznych balów organizowanych w budynku zakupionym niegdyś przez M. Knotza trwała nadal nawet wtedy, gdy doszło do przekształcenia go wraz z pozostałymi budynkami w Hotel Saski. W zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej zachowało się nieco afiszy zapraszających na organizowane tam wydarzenia.
***
O tym, jak ważna w życiu towarzyskim Krakowa była sala Hotelu Saskiego świadczą także relacje z odbytych balów publikowane na łamach „Czasu”. Z uwagi na ilość trudno byłoby przytaczać je wszystkie. Poniżej przykładowa informacja z 1880 r. (nr 16).
***
Zobacz także wpis poświęcony innej sali balowej na terenie Krakowa zwanej redutową https://www.lisak.net.pl/blog/?p=22154