Torebki w XIX w. cz. 1
W XIX w. torebki (zwane częściej woreczkami) nie były w powszechnym użyciu wśród kobiet z wyższych sfer. Doskonale radzono sobie bez nich. Pokutowało przekonanie, że dama miała żyć jak anioł – w świecie wyższych wartości: balów, teatrów, poezji… Dla lepszego zachowywania pozorów niejedna stroniła od używania pieniędzy. W kupczeniu oraz targowaniu się było coś niestosownego. Dobrze urodzona kobieta wchodziła do sklepu, pokazywała palcem to, co chciała nabyć i prosiła o zapakowanie. Natomiast mężowie po jakimś czasie regulowali należności. W mieście, gdzie wszyscy znali się, branie towarów na kredyt było praktyką powszechną. Jednym słowem dziewiętnastowieczna Polska kredytem stała.
Matka Wacławy Dembińskiej słodka, salonowa dama przyznawała wprost, że nie ma pojęcia, ile to jest 200 złotych polskich, „czy mała, czy duża to suma, bo nigdy nic z pieniędzmi nie miała do czynienia.” I jak dalej podsumowywała autorka pamiętnika, była to kobieta pięknie wychowana, ale do salonu, niepraktycznie bardzo, jak po większej części damy.
(w: Wspomnienia H. Darowskiej w:„Kapitan i dwie panny…”, Kraków 1980 r., s. 92 )
Podobnie tą kwestię przedstawiał Tadeusz Boy – Żeleński, pisząc iż “kobieta poza domem nie miała pieniędzy, nie wiedziała – jak anioł – o ich istnieniu”.
(w: “Boy o Krakowie” T. Żeleński – Boy, Kraków 1968 r., s. 211)
Z tego też powodu na niejednym zdjęciu czy też obrazie przedstawiającym kobietę na ulicy, nie znajdziemy w jej ręku torebki. Można domyślać się, że najpotrzebniejsze rzeczy, o ile takie miała, chowała do kieszeni. Wiadomo, że mufki, których używano nie tylko zimą, też miały kieszonki i nadawały się do ukrywania drobnych przedmiotów. Były także portmonetki przypinane do paska od sukni.
Atrybutem prawdziwej damy był wachlarz, bukiecik z kwiatami, parasolka, chusteczka…, ale nie torebka, tak bardzo kojarząca się z prozą życia. Z tego też powodu trzeba sporo wysiłku, by na ilustracjach z dawną modą znaleźć kobiety z tym przedmiotem w ręku. Aczkolwiek dla ścisłości należy zaznaczyć, że może torebki nie były w wyższych sferach w modzie, ale jednak były w użytku. Nie każda kobieta mogła żyć tylko w świecie „wyższych wartości”. Przedstawicielki klasy średniej poświęcały się prowadzeniu domu, załatwianiu sprawunków na mieście, stąd też bywało, że nosiły omawiany tu przedmiot.
***
Torebki w dzisiejszym rozumieniu tego słowa zwano wtedy dość często „woreczkami”, jako że wywodziły się od woreczków, których używano na początku XIX w. Natomiast słowo „torebka” oznaczało dodatkowo futerał, etui. Była więc torebka: na parasol, pantofle, łyżwy, rzeczy do kąpieli… Co więcej była nawet „torebka na książki szkolne”, a także „torebka na pieniądze”, czyli portmonetka. Istne poplątanie z pomieszaniem. Czytając dawną prasę zaobserwować można rodzenie się słowa „torebka” i nie do końca radzenie sobie w jego używaniu tj. brak konsekwencji.
***
Portmonetki przypinane do sukni:
Która z kobiet nie chciała nosić torebki, używała portmonetki przypinanej bezpośrednio do paska od sukni, czy też zwisającej na łańcuszku.
Poniżej „torebki do zawieszania”. Skoro miały wisieć na pasku od spódnicy, to z przyczyn oczywistych nie mogły być duże. Można się domyślać, że były to tak naprawdę portmonetki.
Bardzo podobny rekwizyt znajdujemy w zbiorach Muzeum Wiktorii i Alberta w Londynie, zwany jest on portmonetką. Widać na nim jeszcze ślady po metalowych łączeniach.
Poniżej dama z portmonetką zwisającą na łańcuszku.
Poniżej przykład portmonetki przypinanej do ozdobnego paska od sukni. To, co rzuca się w oczy, to brak jednolitego nazewnictwa dla tego typu przedmiotów. Tym razem zwany jest on „kieszonką”.
Poniżej kolejny przykład zawieszanej portmonetki, tym razem na parasolce.
W drugiej połowie XIX w. modne staje się chatelaine. Forma biżuterii – przypinka mocowana przy pasie, do której na łańcuszkach przyczepiano srebrne bibeloty, częściowo dla ozdoby, częściowo dla wygody. Wśród nich nie raz były i portmonetki. Kolejny dowód na to, że w XIX w. kobiety doskonale radziły sobie bez torebek.
Poniżej chatelaine.
Poniżek kolejny przykład chatelaine z portmonetką.
Poniżej satyra na chatelaine. Rysunek podpisany „jak zrobić chatelaine prawdziwe błogosławieństwo dla matek”.
DOKOŃCZENIE W KOLEJNYM WPISIE