O próżności w teatralnych lożach
W XIX wieku bywanie w teatrze wynikało nie tylko z potrzeby obcowania ze sztuką, było także elementem życia towarzyskiego. Bogatym wypadało być na premierze, na którą nie każdy mógł kupić bilet i zająć najdroższe miejsca w lożach. By „nerwozie błyszczenia” stało się zadość, trzeba było mieć na sobie okazałą suknię i najdroższą biżuterię. Jeszcze nie podniesiono kurtyny, a już wyciągano lornetki, by sprawdzić, kto komu się kłania, kto na kogo spogląda, czy z ukosa, czy z uśmiechem, a może tylko z uśmieszkiem, kto z kim siedzi, czy w loży, czy tylko na krzesłach na parterze. Jednym słowem to, co działo się na widowni, było spektaklem samym w sobie. I właśnie do tego teatralnego festiwalu próżności nawiązuje poniższa akwaforta Williama Heatha z 1820 roku.