Pocztówki z pin-up girls z czasów Franciszka Józefa
Autorem poniższego tekstu jest p. Artur Pałasiewicz.
Od kilku ładnych lat zbieram pocztówki. Ale nie z widoczkami miast i pięknymi pejzażami, tylko wojskowe. Na dokładkę wojskowe z czasów Monarchii Austro-Węgier i do tego piechocińskie… Skąd takie zainteresowania u mnie, mieszkańca Kongresówki, historycznie, politycznie i kulturowo tak odległej od Monarchii?
Pozwolę sobie zacytować tytuł wywiadu z moją skromną osobą, który to wywiad przeprowadziła przemiła Ania Strzelecka i umieściła go kilka lat temu w „Tygodniku Sanockim”. Tytuł ów brzmiał: „Wszystko przez dziadka…”
Moja rodzina po mieczu wywodzi się z Karpat Skolskich – mała miejscowość Huta Korostowska. Potem Bieszczady: Maniów, Balnica, Żubracze… Tereny te należały do Austro-Węgier, więc męska część mieszkańców Galicji musiała odbyć służbę wojskową w armii Monarchii. Mój dziadek został powołany do wojska w 1912 roku w związku z trwającym konfliktem bałkańskim. Zaszczytną służbę wojskową zakończył dopiero w 1918 roku… Po śmierci Babci siostra stryjeczna przekazała w moje ręce wszystkie stare dokumenty – wśród nich było kilka zdjęć Dziadka w mundurze… Jakim, gdzie, kiedy… No i poszły konie po betonie…
Zainteresowałem się pocztówkami propagandowymi i kolejowymi, bo Dziadek służył (po odbytym szkoleniu dla pionierów w Korneuburgu) w wojskach kolejowych, zawsze będących w ścisłej współpracy z piechotą. Zapraszam do obejrzenia zdjęć i danych biograficznych Dziadka tu: http://www.fahnen.republika.pl/art/art_pl.htm Po kupieniu kilkunastu pocztówek doszedłem jednak do wniosku, że wszystko, co wydano w czasie wojny, to była propaganda – mniej lub bardziej udana, mniej lub bardziej nachalna. Zainteresowały mnie wtedy pocztówki dotyczące życia codziennego żołnierza A-W – pobór, koszary, musztra, manewry, odejście do cywila… No i już w tym utknąłem… Mój wąsko wyspecjalizowany zbiór składa się z pocztówek, dokumentujących właśnie tradycje i obyczaje wojskowe. Temat -rzeka… Mógłbym pisać o tych pocztówkach długo, ale… Oprócz tych, jak je w skrócie nazywam „koszarowych”, są jeszcze tematy poboczne, ale niektóre szalenie ważne – no bo jak tu ominąć rolę kobiety w życiu żołnierza! Matki, żony, narzeczone, panny służące i kucharki… Wszystkie w jakiś sposób były łączone z żołnierzami. Można rzec, że niektóre pocztówki są, używając współczesnej terminologii, seksistowskie. Kobieta przedstawiona jest jako obiekt westchnień, przytuleń, skrytych (bardziej lub mniej) spotkań no i obowiązkowo jako karmicielka głodnego żołnierza…
A teraz przejdę do rzeczy… Każdy zna termin „pin-up girls”, a przynajmniej z grubsza kojarzy, o co chodzi. Jak podaje wikipedia: ” Pin-up (z ang. pin-up – przypiąć, powiesić) – określenie używane wobec trendu wywodzącego się z głównie z lat 40. i 50. XX wieku. Pin-up girls (dziewczyny pin-up) były piękne i uśmiechnięte, ubrane w rozkloszowane sukienki lub skąpe stroje/bieliznę. Pojawiały się głównie na plakatach, które mężczyźni przypinali na ścianach (stąd ich nazwa).” Plakaty te i plakaciki zrobiły karierę w czasie II wojny w armii USA. Najsłynniejsze pin-up girls trafiały na samoloty, pojazdy. No, ale co mają te pin-up do pocztówek z początku XX wieku? Mam swoją prywatną teorię, którą potwierdzają moje pocztóweczki – pin-up girlaski powstały w Monarchii, a nie w USA…
Prezentuję Państwu skromny zbiorek 6 pocztówek z” pin-up Freulein” z początku XX wieku. Wszystkie pocztówki zostały wysłane, o czym świadczą stemple pocztowe, w styczniu i lutym 1901 z miasta Graz także do miasta Graz, do jego mieszkanki Panny Irmy Plank, zamieszkałej przy Klosternrissgasse No 57… Adres i nazwisko podaję bez obaw o ochronę danych osobowych, nie ma już takiej ulicy w Grazu, a adresatka już dawno nie żyje.
Wracając do pocztówek – dlaczego datuję je na początek XX wieku? Kilka jest wysłanych w pierwszych dniach stycznia 1901, więc musiały być wydane w 1900 roku, a może wcześniej? Niestety, na pocztówkach nie ma ich wydawcy – pewnie była to „uboczna produkcja” jakiejś drukarni, na dokładkę wstydliwa. Choć nieźle narysowane, z humorystycznym zacięciem, także i autor nie podał swojego nazwiska, nawet inicjału. Wszelkie próby ustalenia drukarni, autora, a co za tym idzie i umiejscowienia ich w czasie – spełzły na niczym…
***
Na poniższej pocztówce mamy „Cadettenschule”, czyli szkołę kadetów, a raczej kadetek. Młody „narybek”, dość frywolnie ubrany (a pamiętajmy jaka wówczas obowiązywała długość sukien) maszeruje w wojskowym stylu w kolumnie dwójkami według wzrostu, zapewne na zajęcia z musztry… Warto zwrócić uwagę na postać osoby po lewej, pilnującej kolumny. Klasyczna wiedźma – sroga pani Podoficer (na co wskazuje czapka). Po prawej stronie u góry dziecko w czapce z papieru z werblem, z obwódkami zapewne w czarno-żółte (kolory Monarchii) ukośne paski.
Pocztówka poniżej pt. „Artillerie”. – Artylerzystki na głowach mają wyjściowe czaka artyleryjskie z charakterystycznymi kitami. U boku zamiast tasaka artyleryjskiego – oczywiście korkociąg, niezbędny przy strzelaniu z butelki… Kolejny strzał trafił korkiem amorka i w dodatku nieprzyzwoicie poniżej pleców…
Pocztówka poniżej pt. „Infanterie”, czyli piechota (królowa broni). Na pocztówce widzimy – jak zawsze skąpo ubraną – młodą kobietę. Na jej kształtnej główce czapka z zatkniętym „Echenlaub’em” (czyli liściem dębowym, noszonym w czasie manewrów). Na spodniach charakterystyczne dla honvedu (oddziały węgierskie) hafty. Może kobiety z Węgier cieszyły się opinią bardziej gorących? W ręku karabin, ale na plecaku młynek do kawy i damska parasolka z kokieteryjną kokardeczką… Na pasie ładownice, charakterystyczne dla XIX wieku. U góry po lewej dwa lecące ku sobie gołąbki – symbolika raczej zrozumiała.
Pocztówka poniżej pt. „Jäger”, czyli strzelec. Skąpo ubrana kobieta ma na głowie charakterystyczny dla jegrów kapelusiki z kogucimi piórami. Uzbrojona w karabin i szablę, z lornetką przy pasie poluje na siedzącego na ławce, nieświadomego zagrożenia, samotnego mężczyznę. U góry dziecko w ubranku kominiarza, skute kajdanami. Symbol szczęśliwego związku małżeńskiego?
Pocztówka poniżej pt. „Uhlanen”, czyli ułanki. Na głowach kobiet widzimy ułańskie czapki, u boku szable a w ręku lance, służące, jak widać, do przebijania męskich serc. U góry, po prawej biegną szeregiem męskie serduszka, ubrane w cylindry, zapewne czekają na nadzianie na lancę…
Pocztówka poniżej pt. „Pionnier”, czyli we współczesnej terminologii „saper”. Karabin na plecach, pas z ładownicami, czapka, a w ręku łopata. Sądząc po otwartej i pustej szkatułce, mamy przed sobą specjalistkę od wykopywania (opróżniania) jej zawartości, czyli pieniędzy. Może o tym świadczyć umieszczona u góry po prawej męska postać, pokazująca w charakterystycznym geście puste kieszenie.
No to się rozpisałem… Dlaczego potraktowałem te pocztówki jako prekursorki amerykańskich „pin-up girls”? Bo prezentowane na nich dziewczyny należy uznać za bardzo śmiało rozebrane, biorąc pod uwagę fakt, że w 1901 roku pokazanie przez kobietę łydki było wielką nieprzyzwoitością! A tu cała parada nie tylko łydek, ale i ud, piersi w samych gorsetach, kusząco wypiętych pośladków! Powiem więcej, przy nich girlaski z amerykańskich plakatów to mogłyby wisieć nawet w przedszkolu! No i skojarzenie z wojskiem – na pocztówkach tych panie ubrane są (raczej niedoubrane) we fragmenty umundurowania wojskowego, a amerykanie swoje pin-up stworzyli właśnie dla wojska…
Mam tych pocztówek tylko 6 – ale sądzę, że mogło ich być więcej, w końcu ciekawa, handlowa tematyka. Może ktoś podpowie, jakie jeszcze były? Może ktoś ma jakieś na sprzedaż lub kolekcjonerską wymianę?
Następnym fragmencikiem, który pokażę, będą pocztówki umundurowanych pań, również palących papierosy, a także cygaretki (Najjaśniejszy Pan zalecał palenie cygaretek). A co mówiono o palących kobietach w tamtej epoce, wiadomo…
***
PS: Na zdjęciach dziadek autora tekstu p. Jan Pałasiewicz (ur. 1890 r.).
Bardzo dziękuję za nadesłane zdjęcia i tekst – Agnieszka Lisak.