Zapraszam na dawny targ
W wielu miastach organizacja miejsc zbiorowej sprzedaży była sprawą wagi urzędowej. Przecież nie można było pozwolić na to, by sprzedawać byle co, byle kiedy, byle gdzie i byle jak. Wydawano w tej materii przepisy porządkowe, dzięki którym dziś możemy obejrzeć te miejsca z najdrobniejszymi szczegółami. Z „Regulaminu dla targów i jarmarków w mieście Tarnowie…” z 1893 roku wynika, że dla ich odbywania wyznaczono 6 miejsc:
– Pierwsze na placu św. Ducha (zwane Burek) – sprzedawano tu zboże, ziemniaki, garnki, kożuchy, buty i kapusty. Czyli różnorodność asortymentu jak w prawdziwym supermarkecie.
– Drugie na placu Kazimierza Wielkiego – dla sprzedaży nabiału.
– Trzecie na placu obok „Targowicy” na wprost ul. Lwowskiej – dla sprzedaży słomy i siana, drewna, naczyń domowych takich jak cebrzyki, konewki, beczki skrzynie, łóżka, a także dla sprzedaży sprzętów gospodarskich tj. wozów, pługów, bron…
– Czwarte na placu Rybnym – dla sprzedaży ryb, drobiu zarżniętego i pieczywa.
– Piąte na Rynku – dla sprzedaży jaj, drobiu żywego, owoców, pieczywa, kwiatów, słoniny, wędlin, wieprzowiny, siekier, nożów, kłódek, płótna.
– Szóste na placu obok ulicy Krętej – dla sprzedaży lnu i konopi czesanych.
W przepisach określano nie tylko to, co można sprzedawać i gdzie, ale także kiedy. We wtorki i piątki miała się odbywać sprzedaż „wiktułałów i pospolitych artykułów potrzeb powszednich”. W dodatku co piątek trzoda chlewna, a w co drugi piątek bydło rogate (konie, owce, kozy).
Celem zapewnienia porządku na drogach zabroniono handlu na ulicach, który mógłby tamować ruch. W dodatku konie „złośliwe, kąsające lub wierzgające” należało „opatrzyć” kagańcami i trzymać na uboczu, a przechodniów ostrzegać.
Do godziny 9 rano zabroniono szwendania się po targu osobom, które same na nim sprzedawały. Był to czas zastrzeżony wyłącznie dla mieszkańców miasta, co dodatkowo oznaczała biało – niebieska chorągiewka wywieszona na ratuszu.
W regulaminie były także przepisy poświęcone jakości. Zakazywano sprzedawania na targu artykułów fałszowanych, tj. mąki z mieszanego ziarna, chleba poniżej wagi urzędowo narzuconej, zbóż i nasion moczonych dla zwiększenia wagi. W dodatku wszystko miało być czyste, nie zepsute i zdrowe. Zakazywano sprzedaży artykułów bezpośrednio z ziemi. Miały być układane na na taczkach, stołkach czy też ławeczkach.
No i jeszcze jeden przepis, który pozwalam sobie zacytować dosłownie: „kto by na placu targowym nieprzyzwoicie się zachowywał, nie słuchał bez zwłoki inspektorów lub nadzorców targowych albo ich nakazom sprzeciwiał się, lub kto by w celu podniesienia cen fałszywe pogłoski rozsiewał, będzie z placu wydalony i wedle okoliczności ulegnie karom…”
Poniżej obrazy francuskiego malarza Victora Gabriela Gilberta (1847 – 1933), którego z powodzeniem można by było nazwać malarzem dawnych scen targowych. Dla powiększenia obrazu można kliknąć zdjęcie.
Poniżej ilustracja Jana Piwarskiego z 1841 roku przedstawiająca targ w Warszawie (kliknij, aby powiększyć).
Poniżej sprzedaż bydła rogatego.