Bogactwo, które kompromituje. Zdumiewające zdjęcia Lewisa Hine
Wiek XIX były to dziwne czasy, z jednej strony ogromnego bogactwa, z drugiej skrajnej biedy. A i bogactwo samo w sobie było dość osobliwe. Bo często na pokaz, bezmyślne, okrutne… Dla nadania towarzyskiego rozgłosu sprowadzano skarpetki z Paryża, zapalano cygara zwiniętymi rublówkami. W niejednej rodzinie nie było pieniędzy na naftę do lamp, na opał do pieca i suty posiłek. Nie zmienia to postaci rzeczy, że w tym samym czasie zatrudniano służącą i kamerdynera, wynajmowano powóz na godziny. No cóż, do talerza nikt nikomu nie zaglądał, a do powozu i owszem. Istna ludzka komedia, jakby napisał H. Balzak. Wiele kobiet z wyższych sfer, które znalazły się w trudnej życiowej sytuacji, nie brało pod uwagę możliwości pójścia do pracy i podreperowania skromnego domowego budżetu (wiele choć nie wszystkie). Uznawały, że byłoby to rozwiązaniem ośmieszającym, widomą oznaką deklasacji. A na to żadna szanująca się dama nie mogła pozwolić. Wydawano pieniądze na fraszki, wyzyskując robotników w fabrykach, chłopów na wsiach, nie płacąc wynagrodzenia służbie, żyjąc na kredyt. Doskonale z tym tematem komponują się zdjęcia Lewisa Hinea. Zapraszam do ich boejrzenia.
Lewis Hine (1874 – 1840 r.) był amerykańskim fotoreporterem. fotografował imigrantów, robotników, dzieci, prowadząc kampanię przeciwko wyzyskowi. Był także fotografem Czerwonego Krzyża.
Dzieci były „dobrymi” pracownikami, były karne, nie dochodziły ochrony swoich praw, można było wypłacać im minimalne pensje. Czasami zastanawiam się, ile miało najmłodsze zatrudnione dziecko. Poniżej zdjęcie z fabryki konserw.
A do tego pomimo młodego wieku potrafiły pracować ponad siły.
Poniżej zdjęcie, które prezentowałam już we wcześniejszym wpisie. Roznosicielami gazet, pracującymi za głodowe pensje były często sieroty. Stąd też ich widok śpiących na ulicach nikogo nie dziwił.
Jest takie bogactwo, które nobilituje i takie, które kompromituje. Jego miarą nie jest to, ile posiadamy, ale to, jak do niego dochodzimy i ile z niego rozdajemy innym.