Krótka historia lenistwa
Gdyby chcieć pisać książkę na temat stosunków społecznych w XIX wieku, nie mogłoby w niej zabraknąć rozdziału poświęconego lenistwu. Wśród warstw wyższych było ono rozwinięte wręcz do monstrualnych rozmiarów. Dama, która miała poczucie własnej wartości, wyjątkowości, wysokiej pozycji społecznej, sama nie czesała się, nie ubierała, a czasem nawet nie myła… Poniżej pozwalam sobie przytoczyć fragment z poradnika Karoliny Nakwaskiej:
„Jabym Ci radziła probować samej się czesać. (…) Prawda, że Ci się to zrazu przykrem wyda; ale i nie takie przykrości człowiek często znosić musi! Zmiana losu, pogorszenie się majątku, zresztą podróż, przypadek (…), mogą cię przymusić do użycia własnych rąk w ubieraniu się i czesaniu, nie lepiej więc będzie zawczasu się do tego przyzwyczaić…”
Prawdziwa dama nie szła sama do drugiego pokoju, by wziąć z niego książkę, ale dzwoniła dzwonkiem po służącą. To prawda, że zanim panna przybiegła do pani z drugiego końca pałacu, mijało trochę czasu, ale kto z możnych w XIX wieku liczył się z czasem.
A przy czym jeszcze korzystano z pomocy służących? Proszę zobaczyć poniżej.
Poniżej obraz A. Watteau pt. Toaleta intymna.
Służące doskonale nadawały się do wycierania po kąpieli i zakładania pantofli. Jeżeli ktoś nie wierzy, to może jeszcze jedna ilustracja.
Do zakładania pończoch. Jak widać na dwóch poniższych obrazach, prawdziwej damie wypadało być znudzoną wszystkim, co wiązało się z prozą życia.
Poniżej obraz Jeana Baptiste Malleta.
Do przymierzania nakrycia głowy. Na obrazie poniżej znów pojawia się wątek znudzenia.
Do trzymania lusterka (kliknij dwukrotnie, aby powiększyć).
Do zakładania peruki. Książka w ręku kobiety mówi bardzo wiele.
Jedną z nielicznych czynności, przy których pomoc służącej była uzasadniona, było… ubieranie się. Zakładanie gorsetu, halek, krynoliny czy też turniury, a do tego zapinanie sukni na dziesiątki haftek (nie było wtedy zamków), faktycznie nie było łatwe.
No i może jeszcze kilka służących. Na zdjęciu poniżej proponuję zwrócić uwag na „bohatera” drugiego planu, to jest na zestaw do łowienia ryb.
Jedni fotografowali się z książką, a drudzy z…
Poniższe zdjęcie należy uznać za unikatowe. Służący byli ludźmi drugiej kategorii. Nie wypadało spoufalać się z nimi, rozmawiać o sprawach prywatnych, traktowano ich z góry. Z tego też powodu fotografowano się z nimi bardzo rzadko. A zdjęcie takie jak to poniżej świadczy o tym, że stojąca na nim opiekunka do dzieci musiała być wyjątkowa lub mieć wyjątkowych chlebodawców.
Poniżej dzwonki na służących. Obok tych wieszanych na ścianach, były także dzwonki ręczne, stawiane na stolikach czy serwantkach.