Matka i córka w malarstwie
Nikt nie poświęcił tyle czasu zwyczajnym ludziom, co siedemnastowieczni malarze holenderscy. To dzięki nim możemy oglądać czarujące sceny macierzyństwa, pozbawione upiększeń, pełne naturalności. Ot po prostu zwyczajni ludzie, złapani przez artystę na gorącym uczynku życia. Ponad dwadzieścia lat temu malarze z Holanadii podbili moje serce. Mam nadzieję, że podbiją także serce czytelników bloga.
Poniżej jeden z najbardziej znanych obrazów J. Vermeera zatytułowany „Kobieta w błękitnej sukni” czy też „Kobieta czytająca list”. Jest on wyjątkowy, ale nie z uwagi na niebieską suknię, czy też list trzymany w ręku, ale z uwagi na to, że przedstawia brzemienną kobietę w luźnym stroju domowym.
Holendrzy lubili zwierzęta – na wielu malowanych przez nich obrazach widać psy. I może jeszcze jeden szczegół, na dwóch kolejnych obrazach kobiety trzymają nogę na drewnianej podpórce. W jej środku było miejsce na rozżarzone węgielki, dzięki czemu można było na przemian ogrzewać stopy. W domach z kamienną posadzką był to bez wątpienia przydatny wynalazek.
Poniżej scena chrzcin namalowana przez J. Steena. W głębi po lewej stronie widać matkę, leżącą w łóżku. Na środku przy stole stoi dumny ojciec z dzieckiem na ręku.
Poniżej kolejny obraz J. Steena przedstawiający oglądanie prezentów od św. Mikołaja.