O nie zawsze słodkim smaku macierzyństwa
W XIX wieku kobiety z wyższych sfer nie zawsze były dobrymi matkami. Brakowało poradników, gazet i prawidłowych wzorów czerpanych z otoczenia. Bardzo często dzieci traktowały jak lalki. – Każda chciała je mieć, bo miały je inne kobiety, bo takie słodkie, bo wydanie na świat syna podnosiło uznanie w oczach otoczenia. Chętnie się z nimi fotografowały, pozowały do portretów, chwaliły podczas spotkań, zdecydowanie gorzej było z opieką i uczuciem. Kobieta już po kilku tygodniach od porodu wracała do świata zabaw i przyjemności. By nie niszczyć sobie figury i nie odrywać się od spraw światowych, szybko przestawała karmić piersią, a jej miejsce zastępowała niańka i bona. Proponuję obejrzeć dwa poniższe obrazy Alfreda Stevensa. Pierwszy z nich zatytułowałabym „Euforia macierzyństwa”.
Kliknij dwukrotnie, aby powiększyć.
Czy odważyliby się Państwo trzymać dziecko leżące w półpionowej pozycji jedną ręką?
Na obrazie poniżej tego samego malarza dziecko niczym lalka postawione na małym, chwiejnym stoliku.
Poniższemu zdjęciu nadałabym tytuł „Gadżet do portretu”. Dziecko leżące na skraju kanapki w każdej chwili może upaść, ważne jest jednak to, by podczas robienia zdjęcia zachować stoicki spokój na miarę prawdziwej damy.
Zastanawiam się, czy dama z portretu powyżej w ogóle umie trzymać małe dzieci? Zapewne nigdy nie musiała tego robić, ponieważ robiły to za nią mamki, bony i służące.
***
Poniżej fragment poradnika lekarza Teodora Tripplina pt. „Higiena polska czyli sztuka zachowania zdrowia…” z 1857 roku (str. 150).
Czytającym podpowiem, że słowo ochędóstwo oznacza czystość.
***
Poniżej obraz, któremu można by było nadać tytuł „Klęska urodzaju”.
***