Krótka historia kurzu w XIX w.
W zbiorach Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie znajduje się rękopis dzienników Karola Estreichera starszego (bardziej leniwym podpowiem, że dostępna jest także forma maszynopisu). Właśnie pochylam się nad jego opisami balów z lat 1850 – 1901. Doskonały to pretekst, by rozpocząć poniższą opowieść.
***
W XIX wieku utwardzano jedynie „najpryncypalniejsze” ulice miast (kamieniem lub drewnem), reszta w dni deszczowe tonęła w błocie, natomiast w porze suchej w kurzu. Starano się temu zapobiegać, nakazując dozorcom domów kropić wodą ulice podczas upału dwa – trzy razy w ciągu dnia, a prawie wszystko nadaremnie. Zresztą proszę rzucić okiem na punkt a) i c) poniższego rozporządzenia z 1913 r. (ze zbiorów Archiwum Narodowego w Krakowie). Na marginesie dodam, że we wcześniejszych latach obowiązywały podobne przepisy.
***
***
Niejeden poradnik savoir vivre zalecał, by przychodząc w gości, strój starannie „otrzepać z kurzawy”. Inny z poradników instruował, by w ramach codziennych starań wokół higieny trzepać suknie przy otwartym oknie lub przynajmniej omiatać je miotełką. Nie należało też zapominać o trzepaniu z kurzu pończoch. Praktyka ta bynajmniej nie była incydentalna, bo oto w poniższym rozporządzeniu z 1911 r. czytamy, że trzepanie „odzieży, pościeli i mebli” odbywać może się tylko w godzinach od 8 do 10 rano. Kto dziś przy zdrowych zmysłach wpadłby na pomysł, by trzepać przez okno „odzież, pościel i meble”?
Kliknij dwukrotnie, aby powiększyć.
***
Karol Estreicher starszy w swoim dzienniku pod rokiem 1852 taką zamieścił wzmiankę.
„Dzisiaj jest bal żołnierski w sali resursowej. (…) Gdy tańcem sala cała zakurzyła się w pyle, wymiecenie kurzu z sali obmyślono w szczególny sposób: wniesiono płachtę wielką, zamoczoną w wodzie, na niej położył się chłopiec, posługacz teatralny, a dwaj inni ciągnęli płachtę po sali całej. Chłopiec więc, rozłożony na grzbiecie na wznak, ciężarem swoim przyciskał szmatę do podłogi, a tak szmata zbierała kurze.”
***
W innym rozporządzeniu, tym razem z 1890 r. czytamy, że zabrania się wieszania w oknach „bieliznę, pościel, części ubrania (…) w celu czyszczenia, przewietrzenia lub wytrzepania”.
Może jeszcze jeden akt prawny.
***
Poniżej ilustracja satyryczna z „Punch’s Almanack” doskonale komponująca się z powyższym obwieszczeniem. Widzimy na niej tumany kurzu unoszące się za damami w zbyt długich sukniach.
***
Poniżej fragment poradnika Karoliny Nakwaskiej pt. „Dwór wiejski…” z 1843 r.
„Radzę Ci rzeczy sukienne codziennie trzepać kazać, raczej jak miotełkować. Miotełka i szczotka same nigdy tak kurzu nie wydobędą, który sukno najbardziej niszczy, jak trzepaczka…”.