Jak w XIX wieku kojarzono małżeństwa?
W XIX wieku istniało wiele sposobów kojarzenia małżeństw. Dziś dowiadujemy się o nich z pamiętników oraz z poradników savoir vivre. Niestety panny na wydaniu w tamtych czasach nie prowadziły własnego życia towarzyskiego. Nie studiowały, nie pracowały (wyłączając warstwy niższe), nie chodziły same do teatrów czy też kawiarń. Uczestniczyły w życiu towarzyskim swoich rodziców i to pod bacznym ich okiem. Taki stan rzeczy sprawiał, że poznanie drugiej połowy „na własną rękę” było wyjątkowo trudno. Z tego też powodu było rzeczą zupełnie naturalną, że w staraniach matrymonialnych musiała brać udział rodzina. Baronowa Staffe w książce pt. „Zwyczaje towarzyskie” podpowiadała zainteresowanym taki oto „scenariusz matrymonialny”.
Gdy młody człowiek wyróżni z pomiędzy innych pewną panienkę i zapragnie ją poślubić, nie powinien od razu prosić jej o rękę. Z zamiarów swych powinien zwierzyć się rodzicom, a jeżeli ich nie ma, to przyjacielowi i poprosić o pomoc. Osoba, której powierzono tą trudną misję pośrednictwa, powinna nawiązać kontakt z przyjacielem rodziców panienki, za jego wstawiennictwem postarać się dotrzeć do nich i zaproponować zaaranżowanie spotkania pomiędzy młodymi. Doskonałą okazją ku temu był bal czy też teatr. W tym ostatnim miejscu starający się o rękę może w loży złożyć wizytę matce panienki pod pozorem towarzyszenia znanej obu stronom osobie. Po zamienieniu kilku kurtuazyjnych zdań i oddalenia się młodzieńca, matka powinna zwrócić córce zręcznymi pytaniami uwagę na jego osobę i powierzchowność, a jednocześnie starać się śledzić jej reakcję. Kolejne spotkania mogły odbywać się pod pretekstem obiadu aranżowanego przez przyjaciół rodzin. Oczywiście w takim przypadku dorośli powinni być na nich i wszystko mieć na oku. Rodzice nie powinni informować córki o prawdziwym celu spotkania. Po pierwsze z tego powodu, że gdyby została uprzedzona, to wtedy skrępowanie odjęłoby jej naturalny wdzięk. Po drugie, gdyby kawaler jednak postanowił się wycofać, mogłoby to być dla niej przykre i obniżać poczucie własnej wartości.
Z reguły panienka zostaje powiadomiona po pewnym czasie o celu pierwszych spotkań i staraniach o rękę. Czasem jednak nie może się zdecydować. W takim przypadku młodym należałoby dać jeszcze trochę czasu, zapraszając konkurenta do siebie do domu np. na obiady czy wieczorki. W tym czasie młodzi powinni przyglądać się sobie, oczywiście z bezpiecznej odległości, która nie narażałaby na szwank reputacji panienki. O zamykaniu się w pokoju pod nieobecność rodziców nie mogło być mowy.
Poradnik dawał jeszcze jedną istotną wskazówkę. A mianowicie, zanim dojdzie do wyrażenia zgody przez rodziców panienki na aranżowanie pierwszych, niezobowiązujących spotkań, należałoby postarać się dowiedzieć coś więcej na temat młodzieńca, jego reputacji, majątku, pochodzenia, tak by nie narazić się na śmieszność w przypadku, gdyby okazał się osobą niegodną szacunku.
Jak więc widać na podstawie powyższego opisu, w XIX wieku młodym starano się dawać swobodę w zakresie wyboru partnera. Swoje rodzicielskie prawo weta opiekunowie wykorzystywali w przypadkach skrajnych, takich jak chęć poślubienia osoby innego wyznania, osoby o zszarganej opinii czy też o zdecydowanie niższym statusie społecznym. Choć oczywiście nadal były domy, gdzie kojarzenie par odbywało się pod bardziej lub mniej ukrytym przymusem.
Mam nadzieję, że za jakiś czas uda mi się przedstawić kolejne scenariusze matrymonialne.