Znaleziono cztery noże, łańcuch i worek z sianem
Jak powiadają, lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim znaleźć. A zatem dziś będzie o gubieniu. Gdy czyta się dziewiętnastowieczną prasę, nie raz można znaleźć w niej ogłoszenia o rzeczach znalezionych, które czekają na roztargnionych w siedzibie redakcji. Zresztą nie tylko prasę. Ot zaglądam do Dziennika rozporządzeń dla stołecznego królewskiego miasta Krakowa z 1880 roku, a tam informacja, że czeka do odebrania w wydziale III magistratu:
– worek z sianem,
– książeczka do nabożeństwa,
– klucz,
– śruba od powozu,
– hebel,
– nuty,
– chustka czarna,
– łańcuch,
– wachlarz,
– cztery noże,
– obróżka psia z marką (czyli ze znaczkiem),
– kawałek płótna gumowego,
– wytrych,
– paciorki szklane,
– różaniec,
– kamasze stare, nóż, widelec, szczotka i dwie łyżki,
– worek ze szmatami i kośćmi…
Przy lekturze tego typu ogłoszeń zastanawia, a nawet zdumiewa rodzaj przedmiotów. Kolejny przykład zwyczajów (praktyk) odchodzących w niepamięć. Dziś już nikt nie poszukiwałby właściciela worka z sianem czy starych kamaszy. A jakie są tego przyczyny? Proszę zastanowić się chwilę.
***
W dawnych czasach rzeczy miały zdecydowanie większą wartość, niż obecnie. Nie wyrabiano ich tak masowo i tak tanio, jak dziś. Ot para butów była rarytasem, na który wielu nie było stać wcale. Ubrania noszono nawet po kilkanaście lat. Z tego też powodu zwrot wachlarza czy chustki był naprawdę sporą przysługą.