Bilety wizytowe w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie
Czytając wpisy na niniejszej stronie poświęconej widokom i artefaktom Krakowa nie raz natrafią Państwo na zdjęcia dawnych biletów wizytowych. Są one niezmiernie ciekawym dokumentem życia społecznego, który po II wojnie światowej odszedł w zapomnienie. Ich podstawową rolą była komunikacja. Pisano na odwrocie życzenia, kondolencje, zaproszenia na obiad…, po czym proszono służącą o zaniesienie do adresata. Innym razem zostawiano je samemu, gdy gospodarzy nie zastano w domu. Używając współczesnej nomenklatury, były odpowiednikiem dzisiejszych wiadomości e-mailowych i sms-owych.
Poniżej na obrazie Johna Roberta Dicksee służącą podającą bilet wizytowy.
***
Trudno powiedzieć, kiedy dokładnie w naszym kraju zaczęto używać biletów wizytowych. Zygmunt Gloger w „Encyklopedii staropolskiej ilustrowanej” (Warszawa 1972 r., t. I., str. 173) twierdzi, że za Stanisława Augusta Poniatowskiego posługiwanie się nimi było powszechne. Jednocześnie prezentuje zgromadzone przez siebie bilety, pochodzące z czasów sejmu czteroletniego (patrz poniżej):
***
W wyniku przeprowadzonej kwerenda w zbiorach Muzeum (królowej) Wiktorii i Alberta w Londynie udało mi się ustalić, że najstarszy bilet wizytowy w zbiorach tego muzeum pochodzi z 1770 r. (patrz poniżej).
Dziękuję Zorianowi Clayton (kuratorowi działu grafiki w Muzeum Victorii i Alberta w Londynie) za pomoc w przeprowadzeniu kwerendy.
***
Poniżej etui na bilety zwane też czasem kartami wizytowymi, które należało do Marie Taglioni słynnej włoskiej tancerki baletu romantycznego.
***
Kazimierz Girtler wspomina pod 1822 r, że w Krakowie w Nowy Rok panowała szczególna ruchliwość.
„Od rana różnego stanu, wieku, powołania ludzie biegali po całym mieście jak oparzeni, aby tylko być tam, gdzie wypadało, aby tylko zostawić bilet ze swym nazwiskiem (…). Tysiące roznoszono biletów, a biegających mnóstwo się krzyżowało”.
Każdy każdemu chciał złożyć życzenia, urzędnik swojemu pracodawcy, subiekt właścicielowi sklepu… W zależności od stopnia zażyłości robiono to osobiście, za pośrednictwem biletu, a kto go nie miał, mógł wpisać się na listę tak, by został ślad odwiedzin. Jak dalej pisał K. Girtel
„w przedpokoju leżał na stole papier, kałamarz i pióro, a tam życzliwi pisali swe nazwiska co też wielu z różnych dogadzało względów.”
( Kazimierz Girtler „Opowiadania” T. I., Kraków 1971 r., str. 244)
Ambroży Grabowski wspomina, że zwyczaj składania życzeń noworocznych na biletach wizytowych zrodził się w 1796 r., a zakończył około 1851 r.
***
Choć sam zwyczaj składania powinszować w związku z Nowym Rokiem zanikł, biletami wizytowymi posługiwano się nadal do czasu II wojny światowej.
***
W zbiorach Muzeum Krakowa zachowały się bilety wizytowe z adnotacjami wskazującymi na jeszcze jeden sposób ich wykorzystywania. Jak się okazuje, składano na nich także zamówienia w sklepach. Na trzech poniższych biletach adresowanych do sklepu Fischera przeczytać możemy:
„Oddawca (biletu wizytowego – przypis A.L.) zamówi kartki na czerpanym papierze według dostarczonego wzoru na Muzeum ks. Czartoryskich”.
„Proszę dla Muzeum ks. Czartoryskich o 100 arkuszy papieru do pisania na maszynie – średniej grubości.”
Franciszek Smolka „Prosi na Muzeum Czartoryskich o pluskiewki… (dalej nieczytelne)”.
Kliknij dwukrotnie, aby powiększyć.
***
Poniżej bilet wizytowy Wojciecha Kossaka, na którym w sklepie Fischera zamawia on scyzoryk szwedzki. Przeczytać możemy:
„Proszę o scyzoryk szwedzki na mój rachunek wydać służącemu”.
***
Zainteresowanych problematyką biletów wizytowych odsyłam do poniższego mojego wpisu:
Bilety wizytowe zostawiane na stokach Tatr (ze zbiorów Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem).
***
Praktyka rozdawania kart wizytowych we wszelkich możliwych sytuacjach dnia codziennego była powszechna. W Anglii doczekała się ona licznych satyr. Na jednej z nich widzimy psa, któremu wręczono wizytową kartę celem dowiezienia węgla.
***
Poniżej bilety ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie
Zdecydowanie ciekawsze wydają się te bilety, na których znaleźć można pisane ręcznie adnotacje. Poniżej przeczytać możemy „wracam z Wiednia, para Eitelberger prosi Was o wykaz odlewów z Kaplicy Zygm(untowskiej), oraz o ich ceny”.
***
Poniżej reklama zakładu artystyczno – litograficznego, w którym można było zamówić kary wizytowe.
***
Poniżej etui na karty wizytowe z kolekcji autorki.
.
.