Ginące zawody: kursorzy, posługacze, ekspresi cz. 1

Od niepamiętnych czasów istnieli ludzie, którzy w celach zarobkowych podejmowali się wszelkich możliwych usług. Kazimierz Girtler wspomina, że w pierwszej połowie XIX w. panował w Krakowie zwyczaj składania sobie życzeń w związku z Nowym Rokiem. W zależności od stopnia zażyłości robiono to osobiście, bądź za pośrednictwem biletów wizytowych dostarczanych przez służących, lokai, bądź kursorów.

(Kazimierz Girtler „Opowiadania” t. 1., Kraków 1871 r., str. 244)

Słowo kursor, dziś już zapomniane, przez cały XIX w. było w użyciu i oznaczało posłańca. Można było być posłańcem konkretnej instytucji (np. Uniwersytetu Jagiellońskiego), działać na zlecenie firmy lub na własny rachunek. Wzmianki o osobach wykonujących zawód kursora znajdujemy min. w dawnych nekrologach, w których w dobrym tonie było wymienienie zawodu osoby zmarłej, natomiast przy kobietach wskazywano zawód męża.

nekrolog XIX w. Apolonia Glossowa żona kursora
Biblioteka Jagiellońska, 224649 V Gl, ł 229
nekrologi XIX w. Kraków kursor teatru miejskiego Maksymilian Sołtyk
Biblioteka Jagiellońska, 224650 V Sm-Sr 210

Poniżej pocztówka przedstawiająca kursora.

posłaniec krakowski, kursor, ekspres
Aukcja internetowa
posłaniec krakowski, kursor, ekspres
Aukcja internetowa

Z kursorami działającymi na własny rachunek (inne określenia: posłańcami, ekspresami) bywały problemy. Nie zawsze byli uczciwy, a zdarzało się, że widząc pilną potrzebę klienta, zawyżali stawki. W 1863 r. znalazł się w Krakowie przedsiębiorca, który postanowił wykorzystać lukę na rynku i zapewnić potrzebującym profesjonalną, zinstytucjonalizowaną obsługę. „Czas” z 05.11.1863 r. donosił, że oto niebawem na ulicach miasta pojawią się posługacze w jednolitych strojach zatrudnieni przez przedsiębiorcę, który będzie gwarantować stałość cen i jakość obsługi. Jak zauważano, dotychczas osoby do wynajęcia dla załatwienia pojedynczych spraw, nie podlegały niczyjej kontroli. W konsekwencji nadużywały swojej pozycji dyktując wygórowane stawki, a do tego bywały nierzetelne. Niebawem jednak sytuacja ulegnie zmianie – obiecywano.
I oto słowo stało się ciałem. Ten sam dziennik w wydaniu z 18.11.1863 r. donosił, że już pojawili się na ulicach Krakowa ludzie w niebieskich bluzach z czerwonym kołnierzem, mosiężną tabliczką z napisem i numerem. Byli to posługacze publiczni, których można było wynajmować do pojedynczych zleceń, na godziny, na cały dzień, a nawet miesiąc. Mieli oni wyznaczone stanowiska na Rynku Głównym przy odwachu, na placu Wszystkich Świętych przy ul. Grodzkiej, na placu Szczepański, ul. Sławkowskiej… oraz na dworcu kolejowym w czasie przyjazdu pociągów.

Poniżej krakowski posługacz publiczny.

ekspresi, posłaniec publiczny Kazimierz Pochwalski
Kazimierz Pochwalski ok. 1920 – 1930 r., Muzeum Krakowa, MHK 2528/III

Poniżej obraz Wacława Koniuszki pt. Posłaniec krakowski.

Wacław Koniuszko, Posłaniec krakowski, 1881 r., Muzeum Pałac Herbsta w Łodzi

***

Natomiast w „Czasie” z 21.11.1863 r. znajdujemy reklamę wcześnie wzmiankowanego przedsiębiorcy, który swoją działalność nazywał Instytutem Posługaczy. Ogłoszenie należy uznać za niezmiernie ciekawe, rzuca bowiem światło na szczegóły pracy tej grupy zawodowej.

ekspres, kursor, posługacz w Krakowie w XIx w. instytut posługaczy publicznych

***

Miejsca, w którym posługacze czekali na swoich klientów, z czasem ulegały zmianie. W „Przewodniku Krakowskim” z 1900 r. czytamy, że można ich było spotkać także na Rynku koło hoteli. Natomiast Stanisław Broniewski informował, że stali na rogu Rynku oraz ul. Szczepańskiej. I faktycznie jednego z nich odnajdujemy w tym miejscu, tj. pod budynkiem pałacu Krzysztofory (Rynek 35). Na zdjęciu poniżej stoi w charakterystycznej czapce z metalową otoką po lewej stronie pod drzewem.

Antoni Hawełka sklep witryna XIX w. dawne sklepy Krakowa
Amalia Krieger ok. 1913 r., Muzeum Krakowa, MHK 3614/K

Poniżej fragment z posłańcem.

Antoni Hawełka Sklep

Jak dalej wspominał S. Broniewski, można było takich wynająć min. do noszenia zakupów kupionych w sklepie Antoniego Hawełki, a tym bardziej wypadało to zrobić, gdy zamierzano nabyć martwego zająca czy sarnę. Nie trzeba tłumaczyć, że dziczyzna nie pasował do stroju osób z wyższej sfery.

(Stanisław Broniewski „Igraszki z czasem” Kraków 1973 r., str. 251)

Gdy dobrze przyjrzymy się, zobaczymy na tym samym zdjęciu przy wejściu do sklepu Antoniego Hawełki powieszoną za nogi zabitą zwierzynę. Antoni Hawełka sklep

***

Posługaczy w języku potocznym zwano też ekspresami. Zdania na temat ich rzetelności były podzielone. Przewodniki po Krakowie zapewniały o kompetencji, co nie zawsze znajdowało potwierdzenie w kronikach policyjnych. Tak np. w „Nowinach” z 1909 r. (nr 248) czytamy o posługaczu, który pod Hawełką pobił swojego kolegę do krwi.

reklama Kraków XIx w.

Poniżej kolejna informacja, tym razem z „Kuryera Krakowskiego” 1877 r. (nr 36)

Niektórzy świadczyli swoje usługi na dworcu, w konsekwencji zwani były posługaczami kolejowymi. Z uwagi na fakt, że w XIX w. przedstawiciele wyższych sfer zabierali ze sobą w podróż zdecydowanie więcej bagaży niż dziś, ich pomoc był niezbędna. Posługacze kolejowi działali nie tylko w Polsce. Poniżej pocztówka z 1905 r. przedstawiająca dworzec w Anglii. Widzimy na niej posłańca sięgającego po bagaże. Inny posłaniec (stojący po prawej stronie) stara się coś sprzedać, być może są to pocztówki.

dawne dworce XIX w.
Pocztówka z 1905 r. (kolekcja prywatna)

Także na dworcach jakość ich usług rodziła skargi, o czym czytamy ma łamach „Czasu” z 1873 r. (nr 262).

Ciekawy portret psychologiczny jednego z krakowskich ekspresów odmalował Michał Bałucki w „Typach i obrazkach krakowskich”. Jak się okazuje, także do tego zawodu należało mieć talent, dzięki czemu można było zaskarbiać sobie życzliwość klientów, a z czasem wejść w posiadanie ich najskrytszych tajemnic.

Michał Bałucki „Typy i obrazki krakowskie”, Wilno 1881 r., str. 32, 33

***

W zbiorach Muzeum Krakowa zachowało się sporo dokumentów związanych z działalnością posługaczy. Jednym z nich jest „Księga dochodu wozowego”, czyli zestawienie przychodów, jakich dostarczali poszczególni pracownicy obsługujący wózki (używane np. przy przeprowadzkach).

dokumenty życia społecznego Krakowa XIX w.
Muzeum Krakowa, R 2004

***

Dokończenie tekstu we wpisie pod poniższym linkiem:

https://www.lisak.net.pl/dawne_widoki_krakowa/?p=32370

***

Agnieszka Lisak, blog historia, blog historyczny kursorzy ekspresi posługacze publiczni